Planując naszą podróż do Rosji zakładaliśmy, że odwiedzimy tylko Sankt Petersburg. Splot okoliczności sprawił, że pojechaliśmy na samiusieńką północ, aż za koło podbiegunowe. Przemierzyliśmy łącznie samolotem, pociągiem, promem, autobusem i samochodem około 8000 kilometrów docierając nad Morze Barentsa, dalej udając się na Wyspy Sołowieckie, a następnie odwiedzając przyrodnicze i architektoniczne perełki Karelii. Wynik dość imponujący biorąc pod uwagę fakt, że w wyprawie oprócz dwojga dorosłych uczestniczył także 8-latek. Doświadczyliśmy dnia polarnego, śniegu w środku lata, przemierzaliśmy bezdroża podziwiając bezkresną tundrę. Przez cały czas oprócz doświadczania rosyjskiej kultury i folkloru towarzyszyła nam ludzka gościnność naszych rosyjskich przyjaciół, oczekujących naszego przyjazdu, ale i zwykłych ludzi napotykanych po drodze. I ciekawość – do tego stopnia, że przyszło mi zmierzyć się z rosyjską telewizją udzielając wywiadu na temat motywów podróży na północny kraniec świata.